Zbieżność nazwisk i osób oraz zdarzeń jest przypadkowa oraz całkowita wymyślona fikcja na potrzeby opowiadania
Akta sprawy nr 6 część 14
Po chwili Baltazar osunął się na ziemię, a Górska na swej bluzce miała krew. Jawor widząc to można powiedzieć że mocno przestraszył się gdyż wyglądała ona jak ranna po postrzale. Odruchowo podbiegł do niej objął ją, po czym powiedział:
- Górska nic ci nie jest? Spokojnie oddychaj
Mówiąc to położył swoją prawą dłoń na miejscu gdzie było dużo krwi czyli jej brzuchu, a dokładniej na tak zwanej ranie postrzałowej. Marek widząc to wezwał pomoc:
- 06 do 00 ranny funkcjonariusz powtarzam ranny funkcjonariusz
- 00 do 06 kto jest ranny? Marek co się dzieje?
- Jacek była strzelanina kryminalna Górska dostała kulkę, wysyłaj tę karetkę na Zapolską stare tereny PGR trzeci budynek
- Już wysyłam bez odbioru
W tym momencie do Ewy podeszła Luna z niebieską myszą. Ewa wzięła ją i mocno ją przytuliła następnie objęła Lunę. W tym momencie Górska powiedziała:
- Jawor ja nie jestem ranna tylko on
Górska, Jawor i Korwicki spojrzeli na Baltazara który był ranny, można powiedzieć że kula drasneła go w brzuch. Jawor szybko zabrał dłoń z brzucha Górskiej, a Baltazar jęcząc z bólu powiedział:
- Co się gapisz!? Jestem ranny nie widzisz
- Widzę
- No to wezwij pomoc umieram
Jawor chciał coś jeszcze powiedzieć ale wyprzedził go Korwicki.
- Po pierwsze pomoc jest już w drodze, a po drugie nie umierasz bo to chyba wygląda na draśnięcie
- Boli potwornie!
- Patrzcie taki duży, a taki wrażliwy na ból
Powiedział Korwicki, a Górska zobaczyła jak Ewa tuli się do Luny po czym zabrała głos:
- Patrzcie co robi Luna
Jawor i Korwicki popatrzyli na nią jak tuli się do Ewy, Marek widząc to powiedział:
- To może jednak zabranie Luny nie było takim złym pomysłem
Po paru chwilach pojawiło się pogotowie oraz Mróz, Kopczyk i Latoszek. Jawor wziął Ewę na ręce i wyszedł z nią z budynku obok niego, a właściwie razem z nim wyszła Górska, Ewa znając Jawora od dawna zaufała mu i mocno się do niego przytuliła trzymając w swoich maleńkich dłoniach pluszową mysz. Po paru sekundach Ewa zaczęła się rozglądać, Górska widząc to powiedziała:
- Część jestem ciocia Daga, a ty pewnie jesteś Ewa
Ewa rozglądać się otarła oczy od łez które płynęły po jej policzkach nic nie mówiąc. Górska tym razem zapytała Tomka:
- Tomek co się dzieje?
- Nie wiem? Ewuś czemu się tak rozglądasz, powiesz mi? Przecież mnie znasz często rozmawiałem z tobą, twoją mamą na podwórku
Ewa popatrzyła na Tomka nic nie mówiąc po czym szybko przeniosła swój smutny wzrok na Korwickiego który właśnie wychodził z budynku, a właściwie na psa który mu towarzyszył. Na jego widok aż uśmiechnęła się, Górska widząc to powiedziała:
- Jawor widziałeś uśmiechnęła się widząc Lunę, może rzeczywiście coś ona ma w sobie
- Nie wiem, wątpię
- Jawor
- Tak myślisz?
- Tak. Marek czy możemy cię na chwilę prosić?
Marek rozmawiając z Natalią, Olą i Krzyśkiem odpowiedział:
- Mnie? No dobra
Górska podeszła bliżej Marka ale jako pierwszy zabrał głos Marek.
- O co chodzi?
- Chodzi o Ewę ja i Tomek którego zna i nie boi się, próbowaliśmy nawiązać rozmowę ale te próby nic nie dają
- Pewnie jest w szoku. Ale co ja mam z tym wspólnego dalej nie rozumiem?
Rozmowie przysłuchiwała się Natalia w tym momencie słysząc to dołączyła się do rozmowy.
- Przepraszam ale słyszałam co mówisz, może Markowi uda się porozmawiać z małą, ma syna to będzie wiedział jak nawiązać kontakt i pewnie da radę
- Nie wiem ale z Jaworem zauważyliśmy że Ewa zwróciła uwagę na Lunę
- Lunę? Psa Julka? A tak na marginesie nie wyszkolonego jako psa policyjnego
- Zaskoczyłeś mnie bo zachował się jak typowy pies tropiący
- Sam jestem tym zaskoczony, a właściwie oboje jesteśmy zaskoczeni tym
- Luna to kochany psiak
Po tych słowach Natalii, Marek uśmiechnął się do Górskiej, ona odwzajemniła uśmiech mówiąc:
- Zgadza się miły, a co z moją prośbą?
- Słucham. A ta jak będę mógł spełnić to czemu nie
Mówiąc to puścił oczko do Górskiej, która zobaczywszy to ponownie się uśmiechnęła po czym powiedziała:
- Natalia on zawsze tak podrywa wszystkie dziewczyny?
- Marek ... Zawsze. Korwicki przypominam tobie że jesteśmy na służbie, a nie na imprezie
- Wiem przecież. Na żartach się nie znacie. O co dokładniej chodzi?
Po tych słowach Górska zaczęła wyjaśniać Markowi o co chodzi. Tymczasem całe zdarzenie obserwował Jawor który zobaczywszy jak aspirant sztabowy Marek Korwicki puszcza oko jego partnerce, a ona uśmiecha się poczuł coś w rodzaju zazdrości. Nie dość że jej chłopak gagatek z kręconymi włosami, bałwan Mateusz od pewnego czasu szedł przez życie podwójna ścieżką, to jeszcze dodatkowo jakiś laluś nie zaprzeczył że Marek to przystojny, wysoki brunet zaczął ją podrywać na jego oczach. Zabolało go to chociaż wiedział że nie może na to sobie pozwolić gdyż starsza aspirant Dagmara Górska jest jego partnerką z pracy ma chłopaka, ma ułożone życie prywatne i nie może wchodzić do jej życia prywatnego swoimi " butami ", a przede wszystkim nie może dopuścić aby ta iskierka, myśli czy uczucia które zaczęły się w nim rozwijać się na tyle silnie by nim zawładnęły. Jednak mimo jego dobrych chęci i wysiłku w pokonywaniu tego uczucia siła tych uczuć była coraz większą. Jawor po tym rozmyślaniu szybko otrząsnął się i wrócił do rzeczywistości, zaczął ponownie mówić spokojnym głosem do Ewy wcześniej jednak usiadł na kamieniu, a Ewa również usiadła na jego kolanach nic nie mówiła tylko patrzyła na Lunę. Korwicki po wyjaśnieniach Górskiej bez problemu zgodził się i od razu razem z Luną udał się w stronę małej i Jawora. Po paru krokach był już przy nich, po czym kucnął i zabrał głos:
- Część jestem Marek, a ty? ... Pewnie mały słodki aniołek o kręconych blond włosach
Widząc że Ewa popatrzyła na niego nic nie mówiąc, za to głos zabrał Jawor.
- Nie wiem czy to coś da?
- Spokojnie Tomek daj mi chwilę
Po tych słowach Korwicki kontynuował:
- Wiesz ja też mam syna mniej więcej twojego wzrostu Igor ma na imię, a właściwie powinien mieć na imię cwaniak co on nie wymyśli, a ty pewnie grzeczna jesteś jak aniołek, zresztą jak mówiłem wcześniej wyglądasz na aniołka
Ewa się uśmiechnęła po czym wyciągnęła rączkę by pogłaskać Lunę, Jawor widząc to nic nie mówił za to Marek mówił dalej.
- To jest pies mojego kolegi z pracy fajtłapa z niego totalny, ale serce ma dobre
- Jak ma na imię?
Zapytała się nieśmiało dziewczynka. Jawor oraz Górska i Mróz które dopiero podeszły bliżej nic nie mówili tylko lekko się wszyscy uśmiechnęli Marek również po czym dalej mówił:
- Kolega i opiekun psa Juliusz wszyscy mówią do niego Julek, a pies Luna, a ty jak masz na imię? Ja mam Marek
- Ładne Luna, ja ... Ewa
Marek chwilę jeszcze rozmawiał z małą do rozmowy powoli dołączyli się kolejno Tomek, Daga i Natalia. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz