Zbieżność nazwisk osób oraz zdarzeń jest przypadkowa oraz całkowita wymyślona fikcja na potrzeby opowiadania
Akta sprawy nr 6 część 13
Luna zatrzymała się przed budynkiem nie wchodząc do niego. Był to duży budynek długi z dwiema wyjściami które znajdowały się z przodu budynku i jego tyłu, który kiedyś mógł służyć jako stodoła do przechowywania siana, słomy. Jawor, Górska i Korwicki zatrzymali się po czym Jawor powiedział:
- Dlaczego się ona zatrzymała? ...
Chciał coś jeszcze powiedzieć ale Górska go uciszyła mówiąc:
- Cicho ... Słyszycie?
- Co nic nie słyszę?
- Tomek chyba słyszę cichy płacz dziecka
- Co? Co słyszysz Górska, ja nic
- To siedź cicho przez chwilę
Po tych słowach śledczy nic nie mówili tylko popatrzyli na Lunę która stała niedaleko nich i patrzyła się raz na budynek raz na nich. Po około niecałej minucie może dwóch minutach jako pierwszy zabrał głos Jawor.
- Rzeczywiście to jest głos Ewy
- Patrzcie na Lunę dlatego się zatrzymała chciała nam pokazać że ona jest w środku
Po tych słowach Marek chciał wejść do środka lecz Luna go nie wpuściła, chwytając go za spodnie, Marek widząc to zareagował następująco:
- Luna co ty? Zwariowałaś? Puść mnie, nie będę się teraz bawił z tobą
Po tych słowach z budynku dobiegł do kryminalnych męski głos, a właściwie dwa męskie głosy:
- Genio słyszysz ktoś jest na zewnątrz
- Nic nie słyszę
- Genio posłuchaj
Po tych słowach mężczyźni zamilkli, a Matek niechcący nadepnął na butelkę po napoju, policjant słysząc dźwięk gniecionej butelki momentalnie schował się za drzwi budynku po czym ponownie usłyszeli głos jednego z mężczyzn.
- Idę sprawdzić czy tam nie ma nikogo bo rzeczywiście słyszałem coś
Po tych słowach Jawor dał znak Górskiej i Korwickiemu że mają się chować za boczną ścianę budynku. Śledczy szybkim ale i ostrożnym krokiem schowali się za budynek oprócz Luny która widząc mężczyznę zaczęła się bawić pustą butelką. Mężczyzna wyszedł z budynku rozejrzał się w prawo w lewo z lewej strony zobaczył psa po czym następnie wszedł do środka mówiąc:
- Genio tam jest pies to on narobił takiego hałasu, jakąś butelką się bawi
- Jaki pies? Jak jest pies to i jego właściciel, na pewno nikogo nie widziałeś?
- Nie, a pies jak pies pewnie jakiś bezdomny chyba. To co z nią teraz zrobimy?
- Chce do mamy
Ewa powiedziała to płaczącym głosem.
- Zamknij się! Ciągle słyszę chce do mamy, chce do mamy, ani skupić się nie idzie
- Zabawimy się czy może oddamy ją?
- Baltazar może upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Okup, a dodatkiem będzie zabawa z nią
- Niezły pomysł masz Genio
Po tych słowach Górska zapytała szeptem.
- Co robimy? Czekamy na wsparcie czy czekamy?
- Działamy, nie czekamy gdyż do momentu aż wsparcie dotrze nie wiadomo co zrobią małej
- Jawor do tej pory słyszeliśmy dwa głosy ale nie wiadomo ilu ich jest?
Powiedziała Górska, a Tomek dodał:
- Korwicki co o tym myślisz?
- Daga wybacz ale zgadzam się z Tomkiem, działamy niż dotrze do nas pozostali to nie wiadomo ile czasu minie, a nas jest czterech razem z Luną, a ich tylko dwóch
- Ok jestem za
- Więc tak Marek z Luną tył, ja i ty przód
Po tych słowach Jawor i Górska oraz Korwicki przygotowali broń i ruszyli na ustalone miejsca. Jako pierwsi do budynku weszli Górska i Jawor którzy widząc jak jeden z mężczyzn dotknął Ewę za policzek krzyknął mierząc do mężczyzny bronią.
- Zostaw ją!
- A kim ty do cholery jesteś!?
Powiedział Genio, a Baltazar dodał:
- Jak chcecie to podzielimy się nią z wami?
- Chyba nie do słyszeliście policja cofnij się od niej!
Powiedziała Górska.
- Że co? Psy?!
Po tych słowach Baltazar cofnął się od dziewczynki i przesunął się w stronę Górskiej, Dagmara widząc to krzyknęła.
- Ani kroku dalej! Na kolana już!
Za to Genio korzystając z chwili nie uwagi Tomka szybko wyciągnął nóż po czym przystawił go do policzka dziewczynki mówiąc:
- Rzuć broń! Inaczej poszerzę jej ładny uśmiech
Jawor widząc to powiedział:
- Nie rób głupot i rzuć ten nóż
- ... Hm ... Nie ... No dalej broń
Baltazar ani Eugeniusz nie widzieli nic co się z tyłu dzieje tylko Jawor i Górska, widzieli i wiedzieli że od tyłu powoli i bezszelestnie zbliża się Korwicki i Luna. Ponownie zabrał głos Jawor:
- Posłuchaj, pogadajmy ta dziewczynka nie jest ...
W tym momencie Genio przystawił mocniej nóż do policzka Ewy w ten sposób że ją to zabolało i krzyknęła przez płacz:
- Ała ...
W tym momencie Marek podszedł z tyłu do Genia i przystawił broń do jego głowy mówiąc:
- Rzuć ten nóż bo inaczej odstrzale ci ten łeb!
Naciskając broń do jego skroni powiedział ponownie:
- No na co czekasz
Genio widząc że nie ma szans rzucił nóż na podłogę, a Jawor powiedział:
- Ewa chodź do mnie szybko
Ewa szybko pobiegła do Tomka i przytuliła się mocno do niego, on objął ją i powiedział:
- Nic ci nie jest? Nic ci nie zrobili? Pokaż twarz
Gdy Tomek oglądał małą, a Marek zakuwał w kajdanki Genia, Baltazar to wykorzystał i wdał się w przepychankę w Górską. Chcąc jej wyrwać broń, chwycił jej broń mocno, Daga również ją trzymała. Zaczęła się szamotanina. Po chwili padły dwa strzały. Jawor słysząc pierwszy strzał zasłonił sobą Ewę po czym obrócił twarz i w tej sekundzie usłyszał drugi strzał. Marek również usłyszawszy strzały odwrócił się. Jawor widząc Górską i Baltazara w objęciach bez ruchu odruchowo krzyknął:
- Górska!!!? ...